Spotkanie zapowiadany jako najważniejsze wydarzenie sezonu na Stadionie im. Pułkownika Hynka w Gnieźnie zakończyło się niespodziewaną porażką gospodarzy 38:52. Rezultat ten praktycznie przesądza losy rywalizacji o awans.
Oto pomeczowe wypowiedzi przedstawicieli obu drużyn:
Marcin Nowak (na zdjęciu) - To wcale nie było łatwe zwycięstwo. Wynik jest dla nas rzeczywiście bardzo korzystny, ale musieliśmy się mocno napracować na ten rezultat. Nie przeceniałbym mojej znajomości tutejszego toru. Zresztą ten zeszyt z ustawieniami z tamtego okresu można wykorzystać już tylko na rozpałkę. Zmienił się tor, zmieniły się silniki, zmieniły się opony. O wiele ważniejsza, a wręcz kluczowa była próba toru, którą zrobiliśmy z Peterem Kildamandem udało mi się dobrze odczytać warunki, trafiłem z ustawieniami i przekazałem moje uwagi całej drużynie. Dzięki temu wszyscy pojechaliśmy dobrze. Ta wygrana nas cieszy, ale to wcale jeszcze nie oznacza awansu, chociaż kontrakt ze Stalą na kolejny sezon podpisałem już kilka miesięcy temu nie zważając na to czy awansujemy czy nie.
Jesper Knudsen - Szkoda że przegraliśmy ten mecz, ale zespół z Rzeszowa jest naprawdę bardzo mocny. Dla mnie pocieszające jest to, że z meczu na mecz jadę coraz lepiej. Dziś też dostałem kolejne szanse od naszego menadżera. Staram się je wykorzystać. Będę do dyspozycji również w Rzeszowie. Musimy tam jeszcze powalczyć. Ja na pewno zrobię wszystko co w mojej mocy.
Paweł Piskorz (menadżer Stali Rzeszów) – Jesteśmy bardzo zadowoleni z tej wygranej. Mecz od początku ułożył się po naszej myśli, chociaż gospodarze walczyli ambitnie. To jest jednak tylko pierwszy krok i dopóki nie zdobędziemy w tym dwumeczu dziewięćdziesięciu punktów, to nie możemy sobie niczego odpuszczać. Musimy być zmobilizowani do końca, żeby przed naszą publicznością za tydzień móc cieszyć się z awansu.
Paweł Siwiński (prezes Startu Gniezno) - Ten wynik to wstyd przed naszymi kibicami. Nie mam żadnych słów usprawiedliwienia. Poza dwójką młodzieżowców ze Skandynawii zawiodła cała drużyna. Nie tak to miało wyglądać! Wprawdzie w sporcie nie można niczego przesądzać przed końcem, ale myślę, że trudno liczyć na odrabianie strat na obcym torze, skoro przegrywa się taką różnicą punktów u siebie. Nie oznacza to, że składamy broń. Pojedziemy do Rzeszowa w optymalnym zestawieniu powalczyć o choćby kilkupunktowe zwycięstwo, aby zmazać dzisiejszą plamę.
Radosław Kossakowski / foto Roman Strugalski (fotogaleria)
Liczba komentarzy : 0