Obie drużyny miały niezbyt udany miniony sezon. W obu klubach latem przeprowadzono rewolucje kadrowe, Lepiej na tych zmianach wyszedł Lech, chociaż wynik meczu z Wisłą nie do końca oddaje jego przebieg. Gospodarze objęli prowadzenie wykorzystując rzut karny podyktowany w dość kuriozalnych okolicznościach. W 10. minucie jeden z obrońców Wisły niefrasobliwie wycofał piłkę do własnego bramkarza. Bartłomiej Żynel był dość daleko, a sytuację starał się wykorzystać Paweł Tomczyk, który został jednak sfaulowany przez wchodzącego wślizgiem bramkarza Wisły. Sędzia bez wahania podyktował rzut karny, który pewnie, nieco w stylu Roberta Lewandowskiego, wykorzystał Darko Jevtić. Kapitan Lecha miał także szansę na zdobycie drugiego gola, ale w końcówce pierwszej połowy strzelając głową trafił tylko w poprzeczkę. Kilka chwilę później z kolei goście mieli znakomitą okazję do wyrównania, ale strzał głową Oskara Zawady tuż przy prawym słupku znakomicie obronił Mickey van der Hart. Jeszcze lepszą szansę na zdobycie wyrównującej bramki mieli goście kwadrans po przerwie. Dominik Furman zdecydował się na strzał z około 25 metrów, ale piłka trafiła w spojenie słupka z poprzeczką. Głową dobijał jeszcze Alan Uryga, ale posłał futbolówkę ponad bramką. Po okresie przewagi gości na początku drugiej połowy, inicjatywę ponownie przejęli gospodarze. Bardzo aktywny na prawej stronie był Robert Gumny. W 68. minucie popisał się wspaniałym rajdem dośrodkowując do wprowadzonego kilka chwil wcześniej Christiana Gytkjaera. Duńczyk tym razem minimalnie przestrzelił, ale cztery minuty później był już skuteczny wykorzystując prostopadłe podanie od Darko Jevticia i pewnym strzałem w sytuacji „sam na sam” pokonał Bartłomieja Żynela. Goście ruszyli jeszcze do odrabiania strat. Jednak strzał Piotra Tomasika był minimalnie niecelny, a uderzenie Damiana Rasaka obronił bramkarz Lecha. W końcówce meczu drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Djordje Crnomarković. Gospodarze jednak, mimo osłabienia, nadal grali bardzo ofensywnie. Najpierw z dalszej odległości przymierzył Tymoteusz Puchacz strzelając minimalnie niecelnie. Już w doliczonym czasie gry na indywidualny atak lewym skrzydłem zdecydował się Kamil Jóźwiak strzelając z ostrego kąta i pokonując nieco spóźnionego z interwencją Bartłomieja Żynela. Dwie minuty później wynik meczu na 4:0 ustalił Christian Gytkjaer, który po raz drugi wykorzystał idealne prostopadłe podanie za plecy obrońców – tym razem od Pedro Tiby. Dzięki wygranej nad Wisłą Lech, przynajmniej do sobotniego wieczoru, będzie liderem ligowej tabeli.
Lech Poznań - Wisła Płock 4:0 (1:0)
Bramki:
Lech - Christian Gytkjaer - 2 (72’, 90+3’), Darko Jevtić - 1 (13’- k.), Kamil Jóźwiak - 1 (90+1’)
Lech - Mickey van der Hart, Robert Gumny, Thomas Rogne, Dorde Crnomarković, Wołodymyr Kostewycz, Tymoteusz Klupś (19. Tymoteusz Puchacz), Karlo Muhar, Darko Jevtić (82. Filip Marchwiński), Pedro Tiba, Kamil Jóźwiak, Paweł Tomczyk (62. Christian Gytkjaer)
Wisła - Bartłomiej Żynel, Jakub Rzeźniczak (81. Cezary Stefańczyk), Alan Uryga, Michał Marcjanik, Piotr Tomasik, Titas Milasius (31. Olaf Nowak), Bartłomiej Sielewski, Dominik Furman, Damian Rasak, Mateusz Szwoch, Oskar Zawada (71. Ricardinho)
Sędziował Jarosław Przybył z Kluczborka
Widzów - 16 616
Radosław Kossakowski / foto archiwum
Liczba komentarzy : 0