W drużynie pozostanie młody Philip Hellström Bängs, który miał już okazję do wsytępów w minionym sezonie. W swej ojczyźnie reprezentuje on barwy zespołu Masarna Avesta uzyskując średnią biegową 1,25 co dało mu 49. miejsce w klasyfikacji indwywidualnej Bauhaus-Ligan. Szwed w przyszłym roku będzie miał dopiero 19 lat i ma spory potencjał do rozwoju, ale kontrakt ze Startem nie daje temu zawodnikowi żadnej gwarancji startów.
- Pamiętajmy, że to bardzo młody żużlowiec, z szansami na rozwój. Droga do składu jest otwarta dla wszystkich, ale Philip i jego team mają świadomość, że nie jest on głównym zawodnikiem na pozycję U24 w naszym zestawieniu. Zdają sobie z tego faktu sprawę, chcą udowodnić swoją wyższość na torze, a my damy Philipowi szansę. Parafowanie umowy nie wiąże się z dużymi nakładami finansowymi, a biorąc pod uwagę aktualną sytuację na rynku i oczekiwania niektórych żużlowców z mniejszym potencjałem sportowym, związanie się kontraktem z żużlowcem będącym reprezentantem swojego kraju jest jak najbardziej słusznym krokiem – stwierdził Radosław Majewski, dyrektor GTM Start Gnienzo.
Na zupełnie innym etapie kariery jest inny Szwed Antonio Lindback (na zdjęciu), który do Startu powróci po niemal dziesięciu latach. W sezonie 2012 dołożył sporą cegiełkę do awansu zespołu na ligowe szczyty. Niestety w kolejnym roku, już w ekstralidze, zawiódł oczekiwania (podobnie zresztą jak większość zawodników z ówczesnego składu). Mający brazylijskie korzezenie Szwed jest postacią nietuzinkową. Ma niewątpliwie spory talent do sportu. Nie zawsze jednak popierał go sumiennością i zaangażowaniem. Antonio Lindabeck jest dwa razy starszy od swego rodaka. W minionym roku zapowiadał już zakończenie sportowej kariery, ale przed minionym sezonem parafował kontrakt z Masarną Avesta. W kolejnym roku zamierza także spróbować wrócić na polskie tory.
- Team żużlowca zapewnia, że będzie on świetnie przygotowany do jazdy. Zdecydowaliśmy się na ten kontrakt właśnie dlatego, że przygotowania do sezonu są w całości po stronie Antonio. Nie ma żadnych inwestycji ze strony klubu. Oczywiście przedsezonowe treningi i mecze kontrolne wszystko zweryfikują i pozwolą nam ocenić jego potencjał. Jeśli będzie na tyle skuteczny, żeby przebić się do składu, wszystko jest możliwe. Na dziś takich gwarancji nie ma i rozpatrujemy go jako zawodnika rezerwowego, a doświadczenie z ubiegłego sezonu pokazuje, że i taki zawodnik musi być w kadrze. Zakontraktowanie w połowie roku Petera Ljunga wiązało się z obciążeniem klubowego budżetu, a nie przyniosło oczekiwanych wyników na torze. W przypadku Lindbaecka niczego nie ryzykujemy – podsumowął Radosław Majewski.
Gnieźnieńscy działacze nadal intensywnie pracują nad sfinalizowaniem kolejnych kontraktów. Dyrektor Majewski nie chce ujawniać bliższych szczegółów ze względu na trudny w tym roku rynek negocjacji. Zapewnia jednak, że zespół ma być na tyle silny aby mógł sprawiać radość kibicom, a o szczegółach poinformuje skoro tylko kolejne rozmowy sfinalizowane zostaną podpisaniem kontraktów.
Radosław Kossakowski/foto archiwum
Liczba komentarzy : 0
Liczba komentarzy : 0